Weekendowy najazd turystów z różnych miast, sposobem na przetrwanie epidemii koronawirusa.
Niepokojące wieści z samego serca bieszczadzkich ostępów, docierają od okolicznych mieszkańców. W samej wsi Baligród w województwie podkarpackim pojawiły się w ostatni weekend tłumy turystów. Okupowane okoliczne sklepy i atrakcje prawie jak w lecie – tak opisują obecną sytuację mieszkańcy.
Wiosenna aura sprzyja spacerom, ale przyjezdni zapominają o szczególnych środkach ostrożności w tym trudnym czasie. W sobotnie popołudnie pod jedną z atrakcji Baligrodu – czołgiem średnim T-34, przewinęło się mnóstwo ludzi. Niewielki park z pomnikiem w centrum palcu Wolności przeżywał iście wakacyjne oblężenie. Tym samym powodzeniem cieszyła się najgrubsza jodła w Polsce. Bieszczadzka „Lasumiła” rośnie w pobliżu Jabłonek, w masywie Łopiennika, a prowadzi do niej 1,5 km ścieżka przyrodnicza. Drzewo ma 35 m wysokości i aż 517m objętości. Spośród wymienionych przez tubylców miejsc, okupacji doznały także okoliczne mniejsze i większe sklepy. Według informacji, turyści przybywają z dużych miast (Warszawy, Krakowa, Lublina, czy okolic Dolnego Śląska). Po zrobieniu zakupów i ogołoceniu z towarów wiejskich półek, zaszywają się w bieszczadzkich domkach. Oprócz turystów pojawia się sporo osób, które odwiedzają swoje rodziny i najbliższych.
Mieszkańcy Baligrodu to głównie osoby starsze, które obawiają się najazdu ludzi z większych miast. W trosce o swoje zdrowie i życie skontaktowali się z sanockim oddziałem sanepidu. Powiatowa Stacja Sanitarno – Epidemiologiczna nie ma uprawnień, aby zabronić prywatnym kwaterom przyjmowania gości. Hasło: „Rzucam wszystko i jadę w Bieszczady” nabrało aktualnie zupełnie nowego znaczenia.
Wybrane uwagi lub komentarze mogą zostać opublikowane pod artykułem.
0 Komentarzy