Wspólne liczenie kóz, wraz z naszymi słowackimi sąsiadami, jest już poniekąd tradycją. Trwa bowiem od 1957 r. Zatem jak co roku, tak i teraz rozpoczęto akcję. Ma ona potrwać tydzień, później zostaną ogłoszone wyniki.
Wspólne liczenie kóz, wraz z naszymi słowackimi sąsiadami, jest już poniekąd tradycją. Trwa bowiem od 1957 r.
Zatem jak co roku, tak i teraz rozpoczęto akcję. Ma ona potrwać tydzień, później zostaną ogłoszone wyniki.
W ostatnich dwóch latach, przedsięwzięcia nie można było zaliczyć do udanych. Aby je przeprowadzić, niezbędne są odpowiednie warunki atmosferyczne. Przez ich brak w 2019 r. akcję przerwano. Pogoda w Tatrach nie sprzyjała.
Co innego teraz. Pierwszego dnia (piątek), dopisywało słońce.
W tym roku, po stronie polskiej zebrano grupę 50 poszukiwaczy kóz. Każdy uczestnik musiał dobrać się w parę i zbadać wyznaczony sektor.
Miłośnicy przyrody na specjalnych kartach notowali gdzie i kiedy znaleźli zwierzęta, w którą stronę się przemieszczały, ich płeć itp.
Według przewodnika T. Zwijacza-Kozicy:
“W ostatnich latach obserwujemy, że liczebność kozic w Tatrach utrzymuje się w wysokich stanach. Jest ich ponad tysiąc”.
Pod koniec wydarzenia, dokonuje się weryfikacji wyliczeń i porównań z wynikami sąsiadów.
Operację powtarza się dwa razy każdego roku. Najpierw latem, by podliczyć populacje kóz, następnie jesienią, kiedy przez 2 dni, weryfikowana jest liczba napotkanych zwierzaków.
Wybrane uwagi lub komentarze mogą zostać opublikowane pod artykułem.
0 Komentarzy