Miniony czwartek dla ratowników Bieszczadzkiego GOPR-u, był bardzo pracowity. Ich dzień zaczął się bardzo wcześnie rano. Każde kolejne wezwanie było coraz większym wyzwaniem. Warunki były ciężkie i niesprzyjające akcjom ratunkowym.
O godzinie 5:30 ratownicy otrzymali telefon od zaniepokojonych rodziców, ich syn wyszedł poprzedniego dnia wieczorem i nie wrócił. Ratownicy podzielili się na dwie grupy, jedna z nich rozpoczęła przeszukiwanie terenu, pozostali przygotowywali się do akcji ratowniczej. Mężczyzna na szczęście sam się odnalazł.
W późniejszych godzinach porannych Ratownik GOPR został poproszony o pomoc przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe w dotarciu do turysty w miejscowości Tokarnia. Poszkodowany doznał urazu kręgosłupa, został przetransportowany do najbliższego szpitala.
Po powrocie do bazy grupa ratunkowa wyruszyła do Huty Brzuskiej koło Birczy. W trudno dostępnym terenie mężczyzna spadł z wysokości. Kiedy ratownicy dotarli na miejsce, okazało się, że poszkodowany jest w stanie nagłego zatrzymania krążenia. Pomimo podjętych prób ratowniczych, mężczyzna nie przeżył.
W południe Ratownicy ze Stacji Rejonowej w Cisnej udzielili pomocy w rejonie rezerwatu Sine Wiry kobiecie, która zasłabła z powodu odwodnienia. Poszkodowaną zajęła się załoga karetki pogotowia.
Ratownicy ze Stacji Operacyjnej w Ustrzykach Górnych zostali wezwani do udzielenia pomocy mężczyźnie, który doznał złamania podudzia podczas zejścia zielonym szlakiem z Małej Rawki. Po udzieleniu pierwszej pomocy i podaniu środków przeciwbólowych, załoga Ratownika 10 z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego wraz z Ratownikiem pokładowym przetransportowała poszkodowanego do szpitala w Lesku.

Wybrane uwagi lub komentarze mogą zostać opublikowane pod artykułem.
0 Komentarzy